Niestety (dla stanu mojego rodzinnego m), nie będzie mowy o porządkach, do tego jeszcze daleko ;) Za to skupię się na panującej na moim biurku istnej 'jajecznicy'! Niestety, od kiedy poznałam możliwości pracy na wydmuszkach gęsich (tu za miłe wspomnienia dziękuję Mirelli z ZielonychKotów), żałuję dokonanych zapasów jaj styropianowych... Jednak, nad rozlanym mlekiem nie ma co płakać, historia nie jest taka straszna, jak się rysuje, stąd zakasuję rękawy, zakładam fartuszek i do dzieła! Ponieważ na jajkach styropianowych trudno jest osiągnąć efekt podobny do wydmuszek gęsinych, pokusiłam się o próbę wygładzenia ich za pomocą masy szpachlowej, dzięki czemu są cięższe i niektóre zupełnie nie wydają się być styropianowe. Nie ukrywam jednak, że jest to bardzo czasochłonne, a że - jak to w życiu bywa - wolengo czasu nie mam wiele, to nie postępuję tak z każdym egzemplarzem.
Zakupioną partię 'styropianów' wykorzystam w tym roku, część przygarnie rodzinka i przyjaciele, część wykorzystamy na 'domowych warsztatach' ze znajomymi, a w kolejnym roku będę produkować na całego najprawdziwsze gęsie pisanki. - ot, takie postanowienie marcowe, skoro te sylwestrowe się nie sprawdzają ... :)
Tymczasem przedstawiam moją lutową jajecznicę zamkniętą w klatce, aby czasem za szybko 'nie dostała za nóg' ;)
I choć jajecznica ze styropianu, to z sercem :) Miejmy nadzieję, że nikomu nie zaszkodzi :)
(Przepraszam za jakość moich zdjęć, aparat oddaliśmy do kolejnej reklamacji,
więc na pomoc rusza mi komórka ;))
Pozdrawiam!
L.
Prześliczne pisanki .
OdpowiedzUsuń