Zapraszam serdecznie na moją nową stronę https://studiokagdansk.blogspot.com/ , tam znajdziecie nieco więcej o mnie i będziecie w 100% na bieżąco :)

niedziela, 2 grudnia 2018

Jesienią...

Nie sposób przejść obojętnie obok wyzwania KTM,


więc choć streszczona relacja musiała powstać ;)

U nas jesień okazała się być wielką gonitwą, a zaczęła się od małego postanowienia, że poszukamy na rynku mieszkaniowym nowego lokum... Wybór okazał się bardzo trudny, ostatecznie pełen kompromisów, ale finalnie mam nadzieję trafiony :) Fakt, zanim zagnieździmy się tam na dobre, czeka nas zima na nie swoich śmieciach, a kto wie... może i wiosna...
Tak czy inaczej, wobec tej zmiany, konieczne też okazała się sprzedaż obecnego gniazdka, za którym będziemy najzwyczajniej w świecie tęsknić... Oby było tak przytulne też dla nowych właścicieli :)

I właśnie z racji tejże zmiany bardzo pracowicie wyzbywamy się naszych słoikowych zapasów, co by nie mieć z nimi wielkiego zachodu podczas przeprowadzki ;) Rodzina wzdycha przeogromnie na kolejną zupę ogórkową (ale szarlotki się nie czepiają!). Dziś wprost błagali o kartoflankę, bo kolejna ogórkowa podobno zniszczyłaby im już i tak niezapowiadający się przyjemnie poniedziałek...
Niech będzie, jak proszą, ogórkową zrobię za 2-3 dni. Swoją drogą, pomysły na dania obiadowe z ogórkami kiszonymi bardzo mile widziane (moja rodzina będzie wdzięczna ;)).

Właściwie planowana przeprowadzka znacznie ostudziła nasze zapały na zapasy słoikowe, dzięki temu też nie oszczędzamy się w zajadaniu naszych działkowych jabłuszek, których w tym roku było naprawdę niemało!





Poza sprawami mieszkaniowymi, staraliśmy się nadgonić z bieżącymi tematami, i tymi, których trzeba dopiąć przez nadejściem zimy. Tak więc bardzo owocne zbiory przeplatały się z pracami porządkowymi na działce i w ogródku przy naszym mieszkanku :) 



W ferworze nie obyło się też bez zrobienia dekoracji jesiennych, w tym małej dyńki z szybkim decoupage, karteczki, wspólnie i przez dzieci wykonanych lampionów :)





W czasie urządzanego w domu Kinder Party uwikłaliśmy naszych małych gości w przygotowanie pizzy, staraliśmy się też jak zwykle zasiadać rodzinnie do stołu, w czasie długich, pełnych rozmów i śmiechów posiłków.
Czasami sprawialiśmy naszym podniebieniom trochę przyjemności i -znajdując sposób na zrobienie ciasta bez miksera (bo nasz niedawno odmówił współpracy), piekliśmy baaaardzo leniwe ciasto … leniwca ;)


Nie obyło się bez jesiennych porządków, do których garnął się chyba jedynie nasz latający pupil ;)


 Nie pominęliśmy też spacerów z podglądaniem zwierzyny, polnych gonitw, podziwiania zachodów słońca lub księżyca owianego jesienną mgłą. 



Była praca, ale i zabawy, gry, była radocha :D

Więc... mimo tej całej gonitwy, zamętu i lekkiego lęku, co to będzie dalej...
było wspaniale (nawet z tą moją natrętną ogórkową ;)).


:*

3 komentarze:

  1. U nas najwięcej tych ogórków schodzi do kanapek☺ ogórkowej dawno nie mielismy, ale uwielbiamy gulasz węgierski, albo nawet spagetti z nimi☺

    OdpowiedzUsuń
  2. Do kanapek też cały czas wyjadamy :D, gulasz z ogorkami też już był, ale spaghetti to nie próbowałam, na pewno wykorzystam pomysł! Dzięki :*

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każde odwiedziny na moim małym kreatywnym poletku,
za każde miłe słówko, które dosłownie uskrzydla i dodaje energii!